Trzeci weekend grudnia część DA spędziła w Ojcowskim Parku Narodowym, na przedświątecznym wypoczynku. Mieszkaliśmy w Diecezjalnym Ośrodku Rekolekcjno-Wypoczynkowym w Grodzisku, przy pięknym starusieńkim kościółku oraz Pusteni bł. Saloemi Piastówny (pierwszej polskiej klaryski) gdzie przywitał nas opiekun tego miejsca - ks. Stanisław Langner. Jeszcze pierwszej, piątkowej nocy, zaraz po przyjeździe, nie zabrakło gier, a od rana następnego dnia napięty program - śniadanie, Msza Święta, wycieczka piesza do Zamku w Pieskowej Skale, w którym zwiedziliśmy bardzo bogato upsażone Muzeum Sztuki stylów i oresów wszelakich, i odsapnęliśmy w zamkowej kawiarence. Do Zamku dotarliśmy przez pagórki i lasy idąc szlakiem turystycznym, z powrotem zaś - szosą, mijając po drodze Maczugę Herkulesa i inne przepiękne skały, wśród których jedna (na początku wycieczki) napełniła nieodpartą pokusą zdobycia przez Rafała i ks. Konrada. Pozostali na dole, pełni podziwu dla obydwu śmiałków, zaciekle im kibicowali. Niezdrowo również zaciekawieni, jak sobie poradzą z zejściej na dół z tej zmarźniętej stromizmy, ale i z tym zadaniem sobie poradzili :)
Przmęczeni, jak i trochę przemoczeni (na ostatnim odcinku powrotu zaczęło siąpić) i częściowo pogubieni, powróciliśmy na obiad, po którym tradycyjnie już - gier ciąg dalszy nastąpił. Ale także zagadek matematycznych, którymi Tomek sypał nam jak z rękawa, i potem większość ludzi, bez względu na kierunek swego kształcenia rozkmianiała te czarne, białe i czerwone kapelusze... (jak ktoś ciekaw, to do Tomka;)
Niestety, wyjazd był krótki z założenia, więc w niedzielę po śniadaniu i Mszy nadszedł czas powrotu do Warszawy...
Przmęczeni, jak i trochę przemoczeni (na ostatnim odcinku powrotu zaczęło siąpić) i częściowo pogubieni, powróciliśmy na obiad, po którym tradycyjnie już - gier ciąg dalszy nastąpił. Ale także zagadek matematycznych, którymi Tomek sypał nam jak z rękawa, i potem większość ludzi, bez względu na kierunek swego kształcenia rozkmianiała te czarne, białe i czerwone kapelusze... (jak ktoś ciekaw, to do Tomka;)
Niestety, wyjazd był krótki z założenia, więc w niedzielę po śniadaniu i Mszy nadszedł czas powrotu do Warszawy...