Rozważania Drogi Krzyżowej, Anno Domini 2013
teksty - Wspólnota Drzewo Życia, zdjęcia - stacje Drogi Krzyżowej w dolnym kościele Bazyliki Św. Krzyża
(klikaj w zdjęcia aby je powiększyć)
teksty - Wspólnota Drzewo Życia, zdjęcia - stacje Drogi Krzyżowej w dolnym kościele Bazyliki Św. Krzyża
(klikaj w zdjęcia aby je powiększyć)
Stacja I. Pan Jezus na smierc skazany.

Żydzi byli ślepi. Wydali wyrok, nie widząc, że Jezus rzeczywiście JEST Bogiem. Pomimo tylu znaków, tylu cudów, tylu dowodów. Ale ja sam nie jestem lepszy od nich. Przecież często sam Boga nie widzę, nie dostrzegam. Mija dzień za dniem, a Bóg jest dostrzegany przeze mnie tylko rano i wieczorem na modlitwie, choć i tu nie zawsze. Czasem nawet ta modlitwa to bezsensowny monolog i nie zostawiam w nim miejsca dla Bożej Obecności. A przecież wystarczy na chwilę przestać mówić, po prostu słuchać, czasem wystarczy prosta modlitwa powtarzana w kółko „Panie Boże mów, mów, mów...”, a On już coś powie. Może skieruje moje myśli na właściwy tor tak, że Go dostrzegę, usłyszę Jego Słowo, zauważę, że to co mi podsuwa to rzeczywiście Boża myśl, a nie moja. No i najprostsza forma słuchania Boga – wziąć do ręki Biblię i czytać. Ale z drugiej strony to takie trudne. A co poza tą modlitwą? No właśnie, tu jest dużo trudniej. Chyba nie ma prostej recepty. Bo nawet wiem, że Bóg jest obecny w drugim człowieku, w moim otoczeniu, w pięknie przyrody, w powiewie wiatru. Tylko jak tą wiedzę przełożyć na autentyczne dostrzeganie Boga? Tego nie wiem, więc proszę Cię Panie, daj mi się dostrzec. Daj mi się zobaczyć w mojej modlitwie, w Twoim Słowie, w mojej codzienności, w drugim człowieku. Chcę Cię widzieć...
Stacja II. Jezus bierze krzyz na swoje ramiona.

Ze względu na duży ciężar (ok. 140 kg), skazaniec niósł tylko belkę poprzeczną, ważącą od 37 do 54 kg, umiejscowioną na karku i balansowanąpodczas dźwigania dwoma ramionami przywiązanymi rzemieniami do belki, podczas gdy prostopadła była osadzona trwale w miejscu, gdzie miała odbyć się egzekucja.
54 kilogramy drewnianej belki wydająsię śmieszne przy wadze moich grzechów. A mimo to bierzesz ten ciężar na swoje barki. Bez żadnego słowa powoli ruszasz, krok za krokiem. I tylko świadomość tego, że to narzędzie Twojej męki stanie się narzędziem mojego zbawienia daje Ci siłę do dalszej drogi.
Idziesz byśmy mogli na szczycie Golgoty ukrzyżować Miłość.
Idziesz by przez swoją śmierć dać życie nowemu ludowi.
Z Ewangelii wg św. Łukasza (9, 23-24)
„Jezus mówił do wszystkich: „Jeśli kto chce iśćza Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!".
54 kilogramy drewnianej belki wydająsię śmieszne przy wadze moich grzechów. A mimo to bierzesz ten ciężar na swoje barki. Bez żadnego słowa powoli ruszasz, krok za krokiem. I tylko świadomość tego, że to narzędzie Twojej męki stanie się narzędziem mojego zbawienia daje Ci siłę do dalszej drogi.
Idziesz byśmy mogli na szczycie Golgoty ukrzyżować Miłość.
Idziesz by przez swoją śmierć dać życie nowemu ludowi.
Z Ewangelii wg św. Łukasza (9, 23-24)
„Jezus mówił do wszystkich: „Jeśli kto chce iśćza Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!".
Stacja III. Jezus upada po raz pierwszy.

Pusty kościół. Wygaszone światła. Mimo ostrożnego stąpania potykam się w przejściu do zakrystii o zwinięty dywan, który chwilowi tam leży, o czym zapomniałem. Wyciągam na oślep ręce, i przed upadkiem ratuje mnie ściana świątyni. Na tyle „miękka” bym się nie zranił, i na tyle twarda by bramy piekielne jej nie przemogły. Nie upadam, wsparty na Twoim Mistycznym Ciele.
Drzwi szkoły. Jasny dzień. Wychodzę jak co dnia od tylu lat, w otoczeniu znajomych, tracę równowagę, upadam na ziemię, ranię do krwi dłonie. Nie pomogła dobra widoczność, znajomość miejsca, towarzystwo ludzi. Czy właśnie tak upadałeś, Panie? Idąc ulicą, którą przecież dobrze znałeś,pewnie nie raz nią szedłeś. Wokół Ciebie tłum, a w nim niejeden znajomy, przyjaciel, uczeń, krewny… i nawet Matka… nikt nie powstrzymał Cię przed upadkiem, jedni nie chcieli, inni się zagapili lub byli za daleko. Nikt nie zdążył na czas doskoczyć. Potem wstałeś i poszedłeś dalej, więc to nie z całkowitego braku sił. Myślę, że upadłeś, żeby być z nami na zawsze we wszystkich naszych upadkach, kiedy jesteśmy pewni, kiedy wszystko jest takie jasne, oczywiste, a ludzie wokół krzyczą, czasem może szydząc, czasem może chwaląc, jednym i drugim odciągając nas od Ciebie. A potem tak zwyczajnie - podniosłeś się. Czy musiałeś? Z punktu widzenia skazańca nie. Gdybyś padł tam bez sił i nie wstał,to żołnierze lub ich słudzy zawlekli by Cię na Golgotę, do tego co i tak nieuniknione, a może w złości pobili by Cię do nieprzytomności, ale żeby„spektakl” trwał dalej, to i tak by Cię zanieśli. Człowiecza słabość jest tak oczywista, że w nią by uwierzyli. Ale Ty upadałeś i wstawałeś, żeby uwierzyli, ale nie w słabość, a w moc Człowieka bez reszty wiernemu Bogu Ojcu. I my musimy upadać, aby móc powstawać. Tak jak musimy błądzić w ciemności, żeby łatwiej dostrzec kontrast Twojej jasności. I tak jak w świecie musi być Zło, abyśmy mieli jak dowieść Ci, że pragniemy czynić Dobro.
Dziękuję Ci, że podniosłeś się, abym miał się na kim wesprzeć, i nie lękał się zawsze gdy idę ciemną doliną…
Drzwi szkoły. Jasny dzień. Wychodzę jak co dnia od tylu lat, w otoczeniu znajomych, tracę równowagę, upadam na ziemię, ranię do krwi dłonie. Nie pomogła dobra widoczność, znajomość miejsca, towarzystwo ludzi. Czy właśnie tak upadałeś, Panie? Idąc ulicą, którą przecież dobrze znałeś,pewnie nie raz nią szedłeś. Wokół Ciebie tłum, a w nim niejeden znajomy, przyjaciel, uczeń, krewny… i nawet Matka… nikt nie powstrzymał Cię przed upadkiem, jedni nie chcieli, inni się zagapili lub byli za daleko. Nikt nie zdążył na czas doskoczyć. Potem wstałeś i poszedłeś dalej, więc to nie z całkowitego braku sił. Myślę, że upadłeś, żeby być z nami na zawsze we wszystkich naszych upadkach, kiedy jesteśmy pewni, kiedy wszystko jest takie jasne, oczywiste, a ludzie wokół krzyczą, czasem może szydząc, czasem może chwaląc, jednym i drugim odciągając nas od Ciebie. A potem tak zwyczajnie - podniosłeś się. Czy musiałeś? Z punktu widzenia skazańca nie. Gdybyś padł tam bez sił i nie wstał,to żołnierze lub ich słudzy zawlekli by Cię na Golgotę, do tego co i tak nieuniknione, a może w złości pobili by Cię do nieprzytomności, ale żeby„spektakl” trwał dalej, to i tak by Cię zanieśli. Człowiecza słabość jest tak oczywista, że w nią by uwierzyli. Ale Ty upadałeś i wstawałeś, żeby uwierzyli, ale nie w słabość, a w moc Człowieka bez reszty wiernemu Bogu Ojcu. I my musimy upadać, aby móc powstawać. Tak jak musimy błądzić w ciemności, żeby łatwiej dostrzec kontrast Twojej jasności. I tak jak w świecie musi być Zło, abyśmy mieli jak dowieść Ci, że pragniemy czynić Dobro.
Dziękuję Ci, że podniosłeś się, abym miał się na kim wesprzeć, i nie lękał się zawsze gdy idę ciemną doliną…
Stacja IV. Jezus spotyka Matke swoja.

Matka, to słowo tak wiele znaczy dla każdego z nas. Dar życia, pierwsze chwile po narodzinach, jedno z pierwszych wypowiedzianych słów, ocieranie łez, gdy smutno, pocieszanie, dzielenie trosk i radości...
A ja, czy pamiętam o swojej Mamie każdego dnia, czy tylko od święta..? Czy potrafię powiedzieć „dziękuję” czy „kocham”, nawet bez specjalnych okazji..?
Jezu, który na drodze krzyżowej potrzebowałeś spotkania z matką, naucz młodych ludzi, jak ważne jest pragnienie, by kiedyś stać się dobrą żoną, mężem, matką i ojcem. Naucz małżonków jak dobrze realizować powołanie męża i żony w czasach, w których tak często wyśmiewa sięto co dobre i czyste, a „promuje” się grzech i słabość.
Matko Boża spotykająca na Swej dordze cierpiącego Syna, pomagaj nam wiernie za Nim kroczyć w codziennym życiu!
A ja, czy pamiętam o swojej Mamie każdego dnia, czy tylko od święta..? Czy potrafię powiedzieć „dziękuję” czy „kocham”, nawet bez specjalnych okazji..?
Jezu, który na drodze krzyżowej potrzebowałeś spotkania z matką, naucz młodych ludzi, jak ważne jest pragnienie, by kiedyś stać się dobrą żoną, mężem, matką i ojcem. Naucz małżonków jak dobrze realizować powołanie męża i żony w czasach, w których tak często wyśmiewa sięto co dobre i czyste, a „promuje” się grzech i słabość.
Matko Boża spotykająca na Swej dordze cierpiącego Syna, pomagaj nam wiernie za Nim kroczyć w codziennym życiu!
Stacja V. Szymon z Cyreny pomaga dzwigac krzyz Jezusowi.

Szymon Cyrenejczyk wracał z pola. Mimo tego, że nie chciał Tobie pomóc, żołnierze zmusili go do tego. Niestety często jesteśmy do niego bardzo podobni w naszej niechęci do czynienia dobra. Jak często mamy sposobność Tobie pomóc i tego nie robimy? Ile razy brakuje nam takich bodźców, które zachęcą a nawet przymusząnas do dobra? Jak często możemy pomóc naszym bliźnim, ale słabość, lenistwo, wstyd zwyciężają? Przepraszamy Cię Dobry Panie Boże za naszą słabość i prosimy o taką łaskę, abyśmy potrafili pomagać potrzebującym z własnej woli. Przymnóż nam Panie wiary, abyśmy potrafili odnajdywać w sobie dostatecznie dużo miłości,żeby pomagać osobom, które na co dzień spotykamy.
Stacja VI. Weronika ociera twarz Panu Jezusowi.

Weronika. Spokojna, szanowana kobieta. Dlaczego nagle postanowiła działać, przedrzeć się przez tłum i przeciwstawić żołnierzom swoją kobiecą delikatność? To wszystko po to, by wykonać drobny gest miłości wobec człowieka, który w oczach ludzi przegrał swoje życie. Powiedz mi Jezu, jak to jest, że kiedy chce się być blisko Ciebie, to nie można tak normalnie przyjść. Trzeba porzucić swój bezpieczny kąt, wstać, iść i czynić dobro. Nawet jeśli wydaje się, że czynione dobro jest nieproporcjonalne do wielkości naszych starań. Bo Bóg ma swoją własną skalę i potrafi z małego gestu miłości zbudować coś niesamowitego. Nie zwlekaj, wstań i idź!
Stacja VII. Pan Jezus upada pod krzyzem po raz drugi.

Dziękujemy Ci, Jezu, że wzywasz nas do wytrwałości - tak ważnej na naszej drodze do Ciebie. Dziękujemy, że nas, którzy trwamy wciąż w tych samych grzechach, uczysz swoim przykładem, jak powstawać ponownie, jak nie poddawać się, lecz ze skierowanymi ku Niebu oczami podejmować przeznaczony nam trud. Nie pozwól nam nigdy uwierzyć, że jesteśmy zdani tylko na siebie, albo że nie zdołamy nieść dalej naszego codziennego krzyża. Wlej w nas nową pokorę, cierpliwość i siłę.
Stacja VIII. Jezus pociesza placzace niewiasty.

A szedł za Nim wielki tłum, w tym także kobiety, które płakały i lamentowały nad Nim. Jezus zwrócił się do nich i powiedział: „Córki Jeruzalem, nie płaczcie nade Mną! Płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Nadchodzą bowiem dni, kiedy będą mówić: "Szczęśliwe niepłodne iłona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły". Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas! A do pagórków: Przykryjcie nas! Bo jeśli tak czynią z drzewem zielonym, to co się stanie z uschniętym?”
Łk 23, 27-31
Jezus idzie w tłumie, hałasie, krew i pot spływają Mu na twarz. Jest wycieńczony. Pomyśl czy ty w takiej sytuacji mógłbyś myśleć o czymś innym niż o swoim cierpieniu? A Jezus potrafił. W swojej wrażliwości dostrzega tych, którzy zwracają się do Niego. Zauważa uczniów, niewiasty. Nawet w takiej chwili nie myśli o Sobie, nie oczekuje litości, On pragnie życia wiecznego dla każdego. Odpowiadając kobietom tak naprawdę poucza wszystkich.
A kobiety? Czyż i one nie ukazały pięknej miłości? Publiczne opłakiwanie skazańców było zakazane, ale one nie zważają na przepisy. Przez swój płacz wyrażają ogromne przywiązanie i wiarę w Jezusa.
Jezu ucz nas miłości, która nie szuka swego. Miłości, która nawet w najtrudniejszych chwilach potrafi troszczyć się o innych.
Łk 23, 27-31
Jezus idzie w tłumie, hałasie, krew i pot spływają Mu na twarz. Jest wycieńczony. Pomyśl czy ty w takiej sytuacji mógłbyś myśleć o czymś innym niż o swoim cierpieniu? A Jezus potrafił. W swojej wrażliwości dostrzega tych, którzy zwracają się do Niego. Zauważa uczniów, niewiasty. Nawet w takiej chwili nie myśli o Sobie, nie oczekuje litości, On pragnie życia wiecznego dla każdego. Odpowiadając kobietom tak naprawdę poucza wszystkich.
A kobiety? Czyż i one nie ukazały pięknej miłości? Publiczne opłakiwanie skazańców było zakazane, ale one nie zważają na przepisy. Przez swój płacz wyrażają ogromne przywiązanie i wiarę w Jezusa.
Jezu ucz nas miłości, która nie szuka swego. Miłości, która nawet w najtrudniejszych chwilach potrafi troszczyć się o innych.
Stacja IX. Pan Jezus upada po raz trzeci.

Stacja IX jest stacją dla wszystkich tych, którzy upadają po raz trzeci, czwarty, dziesiąty i setny. Jest to stacja dla tych, tórzy zmagają się z nałogiem nikotynowym, alkoholizmu, narkomanii, onanizmu, dla tych wszystkich, którzy nie mogą poradzić sobie z jakimś grzechem. W tej stacji ukazuje się nam zwykła ludzka słabość. Czy Jezus chciał upaść? Nie, on nie zrobił tego by ludzie mieli jak nazwać kolejną stację drogi krzyżowej. Upadł, bo jego słabe ludzkie ciało nie miało już sił. My też upadamy po raz kolejny, chociaż często wcale tego nie chcemy. W stacji dziewiątej ukazuje się nam się cecha Boga, którą po ludzku nazwalibyśmy słabością. Jest nią słaba pamięć. On po każdej naszej spowiedzi zapomina o naszych przewinieniach i słabościach, mimo że wciąż mu o nich przypominamy. Dlatego zawsze warto wstać, chociaż nie mógłbyś już zliczyć upadków.
Stacja X. Pan Jezus z szat obnazony.

Czy zostawiono Mu choćby jakąś przepaskę na biodra? Czy był całkowicie nagi? Tak czy siak Jezus został odarty z wszelkiej godności, z wszelkiej intymności, teraz każdy go widział nagim. Co On wtedy czuł? Myślę, że wstyd, poniżenie, to już przecież nie pierwszy raz. Jak myślę o swoich grzechach nieczystości, to czuję się podobnie. Nie chcę o tym rozmawiać publicznie, bo to bardzo zawstydzające, pewnie nawet poniżające. Kto by chciał się odkrywać przed kimkolwiek z takimi sprawami? A On był wystawiony na widok wszystkich. Jezu, dziękuję Ci, za to że nawet w tak
ludzkich sferach stałeś
się podobny do mnie. Ty też czułeś dokładnie to samo co ja, ale pewnie
dużo intensywniej. To sprawia, że wiem, że jesteś blisko w każdej chwili, cokolwiek bym nie zrobił, gdziekolwiek nie pójdę, nieważne jak bardzo bym cierpiał, Ty czułeś to samo w trakcie swojego ziemskiego życia. Co w związku z tym? Myślę, że dzięki temu Ty wiesz, jak radzić sobie w takich sytuacjach, a ja tylko od Ciebie mogę się tego nauczyć. Bądź więc Panie moim przewodnikiem w chwilach dla mnie trudnych, niezrozumiałych, wstydliwych i poniżających. Chcę wyjść z tego idąc za Tobą, bo droga, którą Ty szedłeś, prowadzi dożycia.
Stacja XI. Jezus do krzyza przybity.

Jezu, to każdy nasz grzech jest gwoździem wbijanym w Twoje ręce, w Twoje nogi, w Twój bok… w Twoje serce. To my obdarliśmy Cię z szat i przybiliśmy do krzyża. Wisisz na nim, a Twoje ciało jest umęczone, półnagie. Ledwo żyjesz. A jednak, właśnie teraz, najmocniej obejmujesz nas Swymi ramionami. Przytulasz nas do siebie, do Swojego serca. To właśnie teraz najbardziej czujemy Twoją miłość. Przebaczasz nam.
Stacja XII. Pan Jezus umiera na Krzyzu. (modlitwa / adoracja w ciszy)
Stacja XIII. Pan Jezus zostaje zdjety z krzyza.

Łatwo było uczniom Jezusa iść za Nim, gdy wszystko szło dobrze. Gdy uzdrawiał, czynił cuda, gdy nauczał i porywał tłumy. Mi też jest łatwo być z Jezusem, kiedy czuję, że działa w moim życiu, gdy cośmi wychodzi, gdy otaczają mnie ludzie, którzy myślą tak samo. Ale co kiedy nie widzę Jego cudów, kiedy przytłacza mnie szara rzeczywistość, kiedy potrzebaświadectwa mojej wiary? Czy uciekam jak uczniowie? A może zapieram się jak św. Piotr?
Panie, daj mi odwagę Maryi, bym jak Ona potrafiła zostać z Tobą wtedy, gdy wszyscy Cię zostawiają i gdy wszystko idzie pozornie nie tak.
Panie, daj mi odwagę Maryi, bym jak Ona potrafiła zostać z Tobą wtedy, gdy wszyscy Cię zostawiają i gdy wszystko idzie pozornie nie tak.
Stacja XIV. Pan Jezus do grobu złozony.

Pan Jezus leży już teraz w grobie. Grób zasunięty kamieniem. Postawiona straż.
Co teraz czujesz?
Pojawia się smutek, samotność,jak po stracie bliskiej nam osoby. Dzieli nas jakaś bariera – to bariera śmierci. Ale ta śmierć była potrzebna. Ma ona ogromne znaczenie w kontekście Zmartwychwstania. Jezus przechodzi przez doświadczenie śmierci i potem zmartwychwstaje. Ukazuje to Jego całkowitą władzę nad śmiercią. Każdy, kto wierzy w Jezusa, chociaż musi umrzeć, otrzymuje uzasadnioną nadzieję życia wiecznego.
Pan Jezus ofiarował swoje życie w imię miłości do człowieka. Tak bardzo kocha człowieka, że nie pozwala mu umrzeć, obiecuje mu życie wieczne. Kochać to znaczy powiedzieć komuś „NIE UMRZESZ” i dotrzymać słowa. Dlatego miłość ma moc w ZMARTWYCHWSTANIU CHRYSTUSA. Chrystus mówi Ci dzisiaj „NIE UMRZESZ”.
Co teraz czujesz?
Pojawia się smutek, samotność,jak po stracie bliskiej nam osoby. Dzieli nas jakaś bariera – to bariera śmierci. Ale ta śmierć była potrzebna. Ma ona ogromne znaczenie w kontekście Zmartwychwstania. Jezus przechodzi przez doświadczenie śmierci i potem zmartwychwstaje. Ukazuje to Jego całkowitą władzę nad śmiercią. Każdy, kto wierzy w Jezusa, chociaż musi umrzeć, otrzymuje uzasadnioną nadzieję życia wiecznego.
Pan Jezus ofiarował swoje życie w imię miłości do człowieka. Tak bardzo kocha człowieka, że nie pozwala mu umrzeć, obiecuje mu życie wieczne. Kochać to znaczy powiedzieć komuś „NIE UMRZESZ” i dotrzymać słowa. Dlatego miłość ma moc w ZMARTWYCHWSTANIU CHRYSTUSA. Chrystus mówi Ci dzisiaj „NIE UMRZESZ”.